O dziesiątej otworzyłam radio, czekałam na zapowiedzianą panią Krzycką, która chce robić film z opowiadania „Klara i Angelika”. W radiu jakaś muzyka, którą przerwano, aby ogłosić, że dziś rosyjski major Jurij Gagarin obleciał ziemię i wylądował w „zachodniej części Związku Radzieckiego”. A więc prawdopodobnie na naszych dawnych Kresach.
Więc dzień epokowy. Jak może wyglądać takie wylądowanie prawie pięciotonowego pocisku kosmicznego? Dla lądującego i dla tych, na kogo wylądował? Może na jakąś wieś czy miasteczko, dla których ten triumf nauki był kosmiczną katastrofą.
Zaraz potem telefon z Robotniczej Agencji Prasowej, żebym się wypowiedziała, co o tym sądzę. Dziwne pytanie. Co można sądzić o tak niebywałym fakcie? I na co tu potrzebny czyjś sąd? Przecież i tak cały świat już wie o tym człowieku. Dzień epokowy, ale co ta epoka będzie znaczyć? Któż może powiedzieć...
Maria Dąbrowska, Dzienniki powojenne, t. 4, 1960–1965; wybór, wstęp i przypisy Tadeusz Drewnowski, Warszawa 1996.
W trzecim dniu mojego pobytu w NRD świat przez chwilę oniemiał. W Związku Radzieckim w kosmos poszybował statek „Wostok”, a na jego pokładzie major radzieckiego lotnictwa, Jurij A. Gagarin. Tak więc pierwszym człowiekiem, który znalazł się w kosmosie, jest obywatel radziecki. Powrócił na Ziemię zgodnie z przyjętym planem lotu. Wyobrażam sobie jubel, jaki zapanował w Moskwie i jak ten niewątpliwy sukces radzieckiej nauki będzie dyskontował Nikita. Sukces jest rzeczywiście niezwykły. Amerykanie nie mogą chyba mieć dobrego samopoczucia. Okazało się, że w wyścigu o podbój kosmosu pierwsze miejsce zajął Związek Radziecki. Jak tu nie być dumnym, że się ma takiego sojusznika?
17 kwietnia
Mieczysław Rakowski, Dzienniki polityczne 1958–1962, Warszawa 1998.
Ciekawe, że Amerykanie zawsze uprzedzają o mających nastąpić doświadczeniach astronautycznych. Rosjanie ogłaszają tylko wyniki i tyl-ko zawsze udane.
Ciekawe, że [Alan] Shepard także wydostawszy się poza ziemską atmosferę nadał pierwszy meldunek: „What a beautiful!” – więc tak samo jak Gagarin nadał pierwszy meldunek spoza atmosfery: „Kak priekrasno!”.
Warszawa, 10 maja
Maria Dąbrowska, Dzienniki powojenne, t. 4, 1960–1965; wybór, wstęp i przypisy Tadeusz Drewnowski, Warszawa 1996.
Przeprowadziłem w telewizji wywiad z majorem Gagarinem, który przyjechał do Polski. Nie jestem zadowolony. Zbyt mało czasu, za wielkie skrępowanie wywołane obecnością wielu ludzi w studio. Podobno nie wypadłem najgorzej. [...] Gagarin jest sympatycznym, skromnym chłopakiem. Sprawia wrażenie zażenowanego sławą, jaka go otacza.
Warszawa, 22 lipca
Mieczysław Rakowski, Dzienniki polityczne 1958–1962, Warszawa 1998.